Moje „preferowane zaimki płciowe to dźwięk tłuczonego szkła, ciężar młota w [mojej] ręce i mdlący słodki zapach gówna w ogniu”. Jeśli powoduje to w tobie dyskomfort, „it” również jest do przyjęcia; Zaimki „it” – pochodzące z osobistego, niestabilnego doświadczenia z płcią – służą jako atak na upłciowiony binarny pejzaż, w którym żyjemy, zwłaszcza gdy nie ma możliwości fizycznego ataku. Dla mnie bycie nazywanym „it” reprezentuje rzucenie bomby zapalającej w kierunku konstruktu płci; chodzi o to, abyś poczuł_ się nieswojo. Przemoc wobec binarnej płci jest nie tylko konieczna, aby cofnąć przemoc, jaką wyrządza ona nam wszystkim, ale jest naturalną i wrodzoną reakcją tych, którzy odmawiają upłciowienia. Moje stanowisko w sprawie tego płciowego czyśćca to totalna negacja; Nie atakuję płci z pozytywnego programu czy politycznej aspiracji, raczej gonię za radykalnym urokiem Nicości w moim biegu ku wolności. Oprócz tego, że praktyka przyjmowania it/its na zaimki jest zaprzeczeniem upłciowienia, jest również dążeniem do podróży w czasie i rozplątywania upływu czasu. „It” było używane od wieków do odczłowieczania jednostek. Dziś „it” jest często stosowane do osób trans bezkompromisowych, aby unieważnić ich doświadczenia z płcią i ekspresją płciową. Ta dehumanizacja i unieważnienie jest dokładnie tym, co mam nadzieję wykorzystać i wykorzystać przeciwko naszemu społeczeństwu płci.
(…)
Tożsamość, a dokładniej tożsamość płciowa, jest atakiem na jednostkę. Osoby trans doskonale zdają sobie sprawę z tego wtargnięcia na naszą Unikalność. Dysphoria jest enkapsulacją tej przemocy; wewnętrznie bijemy się za to, że zachowujemy się jak coś, czym nie jesteśmy, i fizycznie tniemy się za to, że nie wyglądamy na coś, czym jesteśmy. Bez względu na to, jak dobrze „zdajemy” jako nasza preferowana płeć, nasza dysforia zawsze pokaże nam niedoskonałości. Wskazuje to na możliwe rozwiązanie; Aby zakończyć naszą dysforię, nie wystarczy grzebać w pudełkach dotyczących płci, ale konieczne jest zniszczenie wszystkiego, co utrzymuje binarność płci. Dysforia istnieje tak długo, jak długo upiór płci opętuje nas i wszystkich w społeczeństwie; nie było to coś, z czym się urodzi_my, ale coś, co zostało nam zaszczepione od momentu narodzin. Nie oznacza to, że musimy po prostu dostosować się do przydzielonej nam płci, aby pozbyć się naszego dyskomfortu, z dala od niego. Zamiast tego powinniśmy unicestwić wszystkie aparaty kontroli i opisu, które usiłowałyby narzucić naszemu niesfornemu ja swoje drakońskie zasady tożsamości.
„It” jest powszechnie używane w odniesieniu do przedmiotów; jest to termin uniwersalny i nie sugeruje żadnej konkretności. I chociaż pragnę i już rozgałęziłem się w tej koncepcji, odkryłem również fascynację jej powszechnym wykorzystaniem w odniesieniu do jednostek. Kiedy osoba transfobiczna używa „it” w odniesieniu do osoby trans, nie tylko dehumanizuje osobę trans, ale także próbuje sugerować, że płeć osoby trans jest nieważna. Nie wierzę, że przeciwieństwem transfobii byłaby normalizacja użycia „it” w odniesieniu do osób trans. Raczej tęsknię za jego niewygodą, zgadzając się z nią całym sercem. Nie będę podporządkowanx tożsamości człowieka, ani nie będę próbowałx asymilować się z konstrukcją płci, sugerując jakąś jej ważność. Oczywiście moje doświadczenie jako kobiety trans płci przeciwnej płci – która często nie próbuje „przejść” – jest nieaktualne z punktu widzenia binarności płci; jednostka, która neguje wszelką tożsamość i nie przedstawia spójnego wyrazu tej tożsamości, nigdy nie będzie miała ważności w naszym świecie płci. Dlatego nie pragnę żadnej wartości na tym świecie, tylko jego nędzy. Wierzę, że poprzez połączenie całkowitej niejednoznaczności i negacji płci oferowanej przez zaimki it/its mogę zacząć osiągać nieuchwytne Nic, za którym tęsknię. Nic nie jest zdefiniowane zarówno przez jego dosłowną interpretację, jak i nic jako pojęcie; to znaczy sugerować, że nic nie znaczy i jednocześnie istnieje w negacji. Ta sprzeczność jest zamierzona; Nic nie neguje się jako pozytywna koncepcja, aby istnieć poza wszystkimi innymi ideami i światami. Zarówno istnieje, jak i nie istnieje. Szukam Niczego po prostu dlatego, że jest niepodobne do niczego innego w naszym zakresie rzeczywistości. W przeciwieństwie do wszystkiego innego, Nic nie jest nastawione na wzrost ani postęp; jest niszczycielem światów i niszczycielem siebie.
W chwili, gdy zostałxm wyrzuconx z łona matki, od razu zostałam nazwanx „it”. Używając tego zaimka, lekar_ nie identyfikowałx mnie niczym; nie określałx mnie płciowo, ani nie narzucałx mi swojego człowieczeństwa. Zamiast tego oznaczyłx całkowitym brakiem tożsamości, ponieważ wszystko, co obecnie istniało, to (niezwykle) ograniczone doświadczenia nowo narodzonego dziecka. Jednak w niefortunnym odwróceniu, doprowadziło to bezpośrednio do mojej płci; całe zdanie brzmi „It’s a boy!” To był pierwszy raz, kiedy wyznaczono mi płeć. Używając it/its zaimków, zamierzam wrócić do momentu tuż przed tym czasem; Staram się cofnąć moje upłciowienie, cofając się do czasów, które dawno minęły. Pragnę tylko, aby w ten sposób móc ponownie odwiedzić siebie, zanim płeć została wpojona mojej indywidualności. Uczestnicząc w tym odwróceniu czasu, mam nadzieję, że opresyjne kontinuum czasu w przyszłość całkowicie się rozpadnie. Przyszłość rządzi wszystkim; można argumentować, że przyszłość rządziła nawet największymi despotami i nadal rządzi najpotężniejszymi oligarchami. Kiedy Elon Musk buduje na swoim monopolu lub tweetuje coś głupiego, nie robi tego, aby czerpać przyjemność z tych działań. Zamiast tego kupuje lub sprzedaje (lub tweetuje), aby jego przyszłe ja mogło czerpać korzyści. Kiedy wykonujemy swoją pracę, nasze oczy są przyklejone do zegara; Marzymy o tym, kiedy będziemy mog_ się wyrejestrować, a także o następnym dniu wypłaty. Kiedy oba w końcu dotrą, nie możemy powstrzymać niepokoju związanego z naszym ewentualnym powrotem do pracy, a nasza wypłata daje nam jedynie wyimaginowane liczby, które możemy wydać w późniejszym terminie. Domagam się wolności od przyszłości na rzecz życia chwilą; Żądam życia chwilą, jako ja, bez żadnych ograniczeń czy pudeł, które mogłyby przeszkodzić w nieskończonej przestrzeni mojej Unikalności.
Cytat, od którego zacząłxm ten esej, pochodzi z artykułu zatytułowanego „moim preferowanym zaimkiem płciowym jest negacja”. Uważam więc za stosowne, że użyłxm tego cytatu, aby rozpocząć esej poświęcony wyjaśnieniu użycia tego/jego zaimków. „It” niesie ze sobą implikację negacji; jak wspomniano powyżej, „it” nie ma specyfikacji w odniesieniu do tego, do czego jest używane. Użycie słowa „it” nie narzuca tożsamości. Zamiast tego „it” jest terminem uniwersalnym, sugerującym całkowitą dwuznaczność i brak identyfikacji przedmiotu, osoby, rzeczy, zwierzęcia [halo zwierzęta są osobami, no chyba że ty nie przyp. OS] itp. Poprzez tę negację i dwuznaczność moją ambicją jest wykorzenienie płci i skok w pustkę nicości. Płeć istnieje po to, by ujarzmić i określić; Nie będę przygwożdżonx z definicji i z pewnością nie poddam się dominacji. Raczej przemienię się w ogniste, pełne pasji piekło, które pali i strzępi na kawałki każdy cal tego nieszczęsnego społeczeństwa. Ograniczenia tego płciowego społeczeństwa zrodziły spienioną, namacalną i nieubłaganą wściekłość, która kipi z garnka tożsamości i ląduje na płycie kuchennej społeczeństwa, dezintegrując jego stalową powierzchnię. Ta dezintegracja ustępuje miejsca dziurom i pieczarom, w których może istnieć indywidualna wolność. Otwory te można by dalej opisać jako okna do nowych wymiarów, z których wykwitają dziwne i nieznane formy indywidualnej ekspresji. W tych otwarciach istnieją również czasy dawno zapomniane, a zatem zatrzymanie czasu przed upływem dalej w nieistniejącą przyszłość. Te dziury są tam, gdzie my, jako osoby trans/antypłciowe, lokujemy się; jako odmieńcy z natury istniejemy wbrew normom społecznym i poza nimi. Nie żyjemy tylko w tych dziurach; jesteśmy dziurami, a nasza wściekłość ustępuje wykładniczej ekspansji tych pęknięć. Podczas gdy moja ulubiona forma ataku istnieje w trakcie zamieszek, mogę również znaleźć chwile wolności w anty-tożsamości zaimków it/its. Jeśli nie mogę nieustannie fizycznie palić i niszczyć witryn sklepowych, banków i witryn Starbucks, to metaforycznie zrobię to, egzystując jako potworna wulgarność wobec binarnej płci. Jeśli nie mogę być stale ubranx od stóp do głów w jednolitą czerń, zasłaniając jakąkolwiek tożsamość, żyjąc poza granicami społecznymi, wtedy zaciemniam identyfikację mojej Unikalności pod przykrywką tego, co jest obecnie uważane za społecznie akceptowalne; Jeśli społecznie akceptowalne jest teraz przedstawianie się za pomocą zaimków, to przedstawię się zaimkami, które rozbijają iluzję społecznej akceptacji i poszerzają dziury stworzone przez moją queerowość. Zakończę teraz ten esej kilkoma fragmentami utworów Susan Stryker z jej utworu „My Words to Victor Frankenstein above the Village of Chamounix: Performing Transgender Rage”. Jej wykorzystanie historii potwora Frankensteina jest potężną metaforą/porównaniem doświadczenia trans/antypłciowego. Mam nadzieję, że poprzez te ogniste fragmenty może najlepiej zobrazować to, co próbuję przekazać, i że może zainspirować czytelników do działania jeszcze długo po wykonaniu jej utworu.
Chcę pretendować do mrocznej mocy mojej potwornej tożsamości, nie używając jej jako broni przeciwko innym ani nie będąc przez nią rannx. Powiem to tak dosadnie, jak umiem: jestem transpłciowx, a zatem jestem potworem. Tak jak słowa „lesba”, „pedał”, „queer”, „slut” i „whore” odzyskały odpowiednio lesbijki i geje, antysymilacyjne mniejszości seksualne, kobiety dążące do przyjemności erotycznej, przez pracowni_ branży seksualnej, a słowa takie jak „stwór”, „potwór” i „nienaturalnx” muszą zostać odzyskane przez osoby transpłciowe. Przyjmując je i akceptując, a nawet układając jeden na drugim, możemy rozproszyć ich zdolność do wyrządzania nam krzywdy. Istota wszak w dominującej tradycji kultury zachodnioeuropejskiej jest niczym innym jak bytem stworzonym, rzeczą stworzoną. Zniewaga, jaką wy, ludzie, odnosicie, gdy nazywacie się „stworem”, wynika z zagrożenia, jakie termin ten stanowi dla waszego statusu „panującyh nad stworzeniem”, istot wyniesionych ponad zwykłą materialną egzystencję. Podobnie jak w przypadku bycia nazywanym „it”, bycie nazywanym „stworem” sugeruje brak lub utratę wyższej osobowości. Nie znajduję jednak wstydu w uznaniu mojego egalitarnego związku z nieludzkim materialnym Bytem; wszystko wyłania się z tej samej matrycy możliwości. „Potwór” wywodzi się od łacińskiego rzeczownika monstrum, „boska zapowiedź”, utworzonego od rdzenia czasownika monere, „ostrzegać”. Zaczęło się odnosić do żywych istot o nietypowym kształcie lub budowie, lub do baśniowych stworzeń, takich jak sfinks, które składały się z uderzająco nie pasujących do siebie części, ponieważ starożytni uważali pojawienie się takich istot za znak nadchodzącego wydarzenia nadprzyrodzonego. Potwory, podobnie jak anioły, pełniły funkcję posłańców i zwiastunów niezwykłości. Służyły do ogłoszenia zbliżającego się objawienia, mówiąc w efekcie: „Uważaj; dzieje się coś niezwykle ważnego”. Posłuchajcie mnie, bliźnich. Ja, którx zamieszkiwałxm w formie niezrównanej z moim pragnieniem, ja które_ ciało stało się zbiorem niedopasowanych części anatomicznych, ja, którx upodabnia się do ciała naturalnego tylko w nienaturalnym procesie, ostrzegam Cię: Natura, którą mnie nękasz, jest kłamstwem. Nie wierz, że ochroni cię przed tym, co reprezentuję, ponieważ jest to wymysł, który ukrywa bezpodstawność przywileju, który starasz się zachować dla siebie moim kosztem. Jesteś tak samo skonstruowanx jak ja; to samo anarchiczne Łono zrodziło nas oboje. Wzywam cię do zbadania swojej natury, ponieważ zostałem zmuszonx do skonfrontowania się z moją. Wzywam cię do zaryzykowania pokory i rozkwitu tak samo jak ja. Zważaj na moje słowa, a możesz odkryć w sobie szwy i szwy… Mówiąc jak potwór moim osobistym głosem, używając ciemnych, wodnistych obrazów romantyzmu i od czasu do czasu wpadając w jego ponurą kadencję i majestatyczne postawy, używam tych samych technik literackich, których używała Mary Shelley, by wzbudzić sympatię dla swojego naukowca. Podobnie jak ten stwór, potwierdzam swoją wartość potwora, pomimo warunków, w jakich moja potworność wymaga ode mnie stawienia czoła, i redefiniuję życie warte przeżycia. Zadałxm Miltonowskie pytania, które Shelley stawia w epigrafie swojej powieści: „Czy prosiłxm cię, Stwórco, z mojej gliny, aby ukształtować mnie, człowieka? Czy prosiłxm cię z ciemności, abyś mnie promował?” Jej potwór i ja odpowiadamy jednym głosem „nie”, nie poniżając się, ponieważ wykonaliśmy ciężką pracę konstytuowania się na własnych warunkach, wbrew naturalnemu porządkowi. Chociaż rezygnujemy z przywileju naturalności, nie jesteśmy zniechęceni, gdyż zamiast tego sprzymierzamy się z chaosem i czernią, z których wypływa sama Natura. Jeśli to jest twoja ścieżka, tak jak moja, pozwól, że zaoferuję ci wszelkie pocieszenie, jakie możesz znaleźć w tym potwornym błogosławieństwie: obyś odkrył w sobie ożywiającą moc ciemności. Niechaj karmi twoją wściekłość. Niech twoja wściekłość wpływa na twoje działania, a twoje działania przemieniają cię, gdy walczysz o przekształcenie swojego świata.
___
źródło: https://theanarchistlibrary.org/library/rebellious-i-anti-gender-monstrocity